Logo Geoje

Logo Geoje

czwartek, 30 stycznia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku (Konia)!

                                                                          Źródło

Wcale nie tak dawno życzyliśmy sobie wszystkiego co najlepsze z okazji Nowego Roku i proszę mija miesiąc i możemy sobie życzyć znowu. Nadchodzi bowiem Nowy Rok Księżycowy, czy jak kto woli Chiński, czy jak kto woli Koreański. W tym roku przygalopował w dosłownym tego słowa znaczeniu jako, że będzie to Rok Konia. Jako ciekawostkę podam, że w roku konia urodził się m.in. Chopin a szczęśliwe liczby to 2, 3, 7. Chiński horoskop znajdziecie bez trudu w necie więc nie ma sensu tego kopiować (God bless Bill Gates for copy and paste!). Jeżeli spodziewacie się w Korei zobaczyć powitanie Nowego Roku Księżycowego takiego jak w Chinach to się srogo możecie zawieść. Żadnych fajerwerków, żadnych petard ani nic z tych rzeczy. Cisza i spokój. Ostatnio na Sylwestra zorganizowano tu wprawdzie pokaz ogni sztucznych ale odbył się o...20.00. Bez komentarza. Co więc się dzieje w tym czasie w Korei? Otóż następuje narodowy exodus Koreańczyków w strony rodzinne i w strony rodzinne współmałżonka. Duże miasta takie jak Seul czy Busan pustoszeją. Pustoszeje również Geoje. W końcu tutaj też większość mieszkańców to ludność napływowa. Przez te kilka dni (w tym roku cztery) kompletny luz na drogach wyspy. Wszędzie wolne miejsca do parkowania. Exodus zaczął się już wczoraj. Większość firm albo miała już wolne lub kończyła wcześniej. Kiedy w porze lunchu (również skończyłem pracę wcześniej) robiłem zakupy w Home Plus (Tesco) to zastałem tłum ludzi porównywalny z okresem przed Bożym Narodzeniem w Polsce. Wiadomo, ostatnia szansa na kupienie prezentów i zrobienie świątecznych zakupów. W czasie Nowego Roku Księżycowego wszystkie sklepy są zamknięte. Teraz o prezentach. Tradycyjnie dostaje się je również w pracy. Już w ubiegłym tygodniu dostaliśmy prezenty od firmy, dla której pracujemy. Niestety nie były to dwie butelki czerwonego wina chilijskiego jak w ubiegłych latach ale jakiś byle jaki termos i kubek izolacyjny. Oczywiście w pięknym kartoniku. Jeśli chodzi o firmę, w której pracuję to panowała jakaś podejrzana cisza. Dostaliśmy wprawdzie w prezencie po... parze skarpetek w pięknym pudełku od bezpośredniego managementu, ale nie tego każdy się spodziewał. Dopiero w poniedziałek po południu kiedy zobaczyłem serkretarkę zbliżającą się ze złotymi kopertami w ręce wiedziałem, że właściwy moment nadszedł. W supermarketach specjalny dział prezentów jest organizowany na kilka tygodni przed świętem. Wybór jest ogromny i właściwie na każdą kieszeń. I tak można najbliższym podarować np. zestaw składający się z mydła, szamponu do włosów i pasty do zębów - wtedy na pewno będą o nas myśleli w czasie codziennych ablucji lub pudełko z puszkami mielonki - wtedy myśli najbliższych powędrują w naszym kierunku podczas posiłku. Ceny niektórych prezentów też mogą szokować, np. 12 ładnych jabłek w kartoniku już od 50.000 wonów czyli ok. 50 dolarów. Są również prezenty naprawdę ładne. Od czasu do czasu kupujemy na pamiątkę miejscowe alkohole (wino lub soju), które rozlewane są do pięknej, tradycyjnej, ręcznie robionej koreańskiej ceramiki. Miłośnicy mocniejszych trunków znajdą wyroby znanych producentów whisky i koniaków, często limitowane edycje.
 
Prezenty, prezenty!
Na zdjęciu możecie zobaczyć więcej przykładów. Teraz pewnie zadacie pytanie: Co wobec tego robią expaci? To samo co w poprzednie święta. Część jedzie w ciepłe kraje a część wręcz przeciwnie na narty do ośrodków koreańskich lub japońskich. Ja zostałem, bo wyjazd mam zaplanowany w nieco późniejszym terminie a z nartami jakoś nigdy się nie oswoiłem. Dziś dzwonił jeden z kolegów, którzy wyjechali na narty do Muju (Korea) mówiąc, że pogoda "alkoholowa", leje od rana.  Następny "długi weekend" dopiero w maju (też cztery dni :)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz